Ta strona używa plików Cookie. Korzystając z tej strony zgadzasz się na umieszczenie tych plików na twoim urządzeniu
Inwestujemy w odnawialne źródła energii
08.04.2024

Inwestujemy w odnawialne źródła energii

- Jeśli chcemy, żeby prąd nie był taki drogi, to nie ma odwrotu od szybkiej transformacji energetycznej. Energetyka węglowa, coraz droższa, będzie potrzebna, ale tylko po to, żeby stabilizować źródła odnawialne, a nie jako podstawa systemu - mówi Włodzimierz Ehrenhalt, ekspert do spraw energetyki.

ROZMOWA Z WŁODZIMIERZEM EHRENHALTEM - ekspertem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w dziedzinie energetyki, wiceprezesem Stowarzyszenia Energetyki Odnawialnej i członkiem Związku Pracodawców Energetyki „Lewiatan".

W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z podwyżkami cen prądu. Państwo chroni nas różnymi tarczami, ale nie może tego robić stale. Czy prąd może być tańszy?

WŁODZIMIERZ EHRENHALT: - Przede wszystkim trzeba postawić na transformację energetyczną. Już to robimy, ale w sposób niesatysfakcjonujący. Bardzo ważna jest legislacja, nacisk na rozwój energetyki oddolnej, ale także modernizację sieci energetycznych i to nie tylko należących do Polskich Sieci Elektroenergetycznych, ale również komercyjnych linii niskich i średnich napięć. Chodzi o to, aby lokalnym społecznościom umożliwić uczestnictwo w przesyle energii, a tym samym rozwinąć energetykę oddolną.

Dlaczego modernizacja sieci jest taka ważna?

- Budowanie OZE bez sieci to jak produkcja samochodów bez inwestycji w budowę dróg. Sieć energetyczna to linie wysokich napięć, czyli drogi krajowe i lokalne. Jeżeli chcemy rozwijać energetykę małą, rozproszoną, rynkową, to możliwość przesyłu energii jest koniecznością. Wielka, państwowa energetyka oczywiście musi istnieć, ale nie będzie to sektor rynkowy. Wielkie elektrownie można porównać do armii, która dużo kosztuje, ale trzeba ją utrzymać. Jeśli zabraknie prądu, ludzie zawsze obwinią za to państwo. Natomiast energetyka obywatelska będzie się rozwijać w sposób biznesowy, i to ona wymusi spadek cen.

Budowanie odnawialnych źródeł energii bez sieci to jak produkcja samochodów bez inwestycji w budowę dróg.

Trzeba też uregulować spekulacje na cenach prądu, co niestety ma miejsce. Prąd może być urynkowiony, ale musi być nad tym kontrola państwowa. Inaczej skończy się jak w USA, gdzie pozwolono na pełne działanie rynkowe i gdy nie opłacało się produkować energii, to jej po prostu nie było.

Jak polityka klimatyczna UE będzie wpływała na transformację energetyczną?

- To ważne dla biznesu, bo ślad węglowy będzie utrudniał eksport naszych towarów, a żyjemy przecież w dużej mierze z eksportu. W fabryce baterii LG pod Wrocławiem Koreańczycy zapytali mnie, kiedy będzie u nas zielona energia i po ile? Nie mogą przecież sprzedawać baterii do zielonych samochodów z czarnej energii, bo odbiorcy przestaną je kupować i wyprzedzą ich Chińczycy. Oprócz własnych źródeł, musimy się związać z ogólnoeuropejskim rynkiem energii, żeby umieć sprzedawać drogo i kupować tanio. Trzeba się nauczyć gry rynkowej w skali UE. Energii będzie aż za dużo, a w Polsce prąd nie jest taki drogi, o czym mówią ceny aukcji energii z wiatru. Jeśli wygrywamy aukcje w cenie 180 zł za megawatogodzinę, co przecież uwzględnia już zysk, a prąd detaliczny kosztuje teraz 700 zł, to znaczy, że różnica jest ogromna.

   

 

Sporo mówi się o takich pomysłach, jak spółdzielnie energetyczne. Czy to w ogóle działa?

- Na świecie działa, w Europie działa, w Polsce działa, ale słabo, bo nie jest w żaden sposób zorganizowane. Jeśli chcemy mieć lokalne spółdzielnie energetyczne, to musimy im zapewnić możliwość przesyłu energii, także lokalnie. Stąd potrzeba modernizacji sieci. Potrzebne są też przepisy, które umożliwią związanie się odbiorcy i producentem linią bezpośrednią. Prawo energetyczne z 1997 roku wymaga wielu zmian, trzeba je porządnie napisać na nowo. Przypominam, że mamy w Polsce dwie energetyki: małą, rynkową i wielką, nierynkową. Pytanie brzmi, jak na nią wpływać oddolnie. Do tej pory się nie dało, bo takie działania blokowało lobby dużej energetyki.

Istotnym zagadnieniem jest budowa wiatraków. Cała poprzednia kadencja Sejmu upłynęła na przepychankach o odległość od domów. Zakończyło się na 700 metrach. Co jest potrzebne, by rozwijać energetykę wiatrową?

 - Stabilizacja jest najważniejsza dla każdej inwestycji. Trzeba wreszcie ustalić zasadę, że wiatrak nie może stanąć w odległości mniejszej niż 500 metrów od zabudowań. W Polsce zbudowałem 300 megawatów wiatraków i nigdy nie powstawały bliżej niż 600 metrów do domostw, natomiast wszyscy już przyzwyczaili się do tej zasady 500 metrów i niech już nikt tego nie tyka.

Sporo się mówi także o energetyce atomowej. To próba przejścia tej wielkiej energetyki z węgla na atom, ale czy to się uda w krótkim czasie?

- Gdybyśmy się konsekwentnie wzięli do roboty, to w 2035 roku mogłaby zacząć działać elektrownia atomowa, choć najpewniej stanie się to dwa lata później. To decyzja polityczna, oczywiście słuszna, by wciągnąć Amerykanów w interesy w Polsce, by ich potem pilnowali, co jest bezwzględnie konieczne. Nie obiecujmy sobie jednak zbyt dużo. Jeśli zbudujemy 3 gigawaty z energii atomowej, to przecież jest to niewiele w porównaniu z 60 gigawatami mocy już zainstalowanej, z czego połowa to energetyka węglowa. Zużywamy teraz około 170 terawatogodzin, a energetyka atomowa dostarczy nam maksymalnie 20. Nie będzie to jeszcze uwolnienie się od węgla.

A kiedy się to stanie?

- Jesteśmy skazani na węgiel przez najbliższych 15 lat, co nie znaczy, że będzie to cały czas podstawa systemu. Źródło odnawialne musi być stabilizowane. Potrzebujemy zatem źródeł węgla, ale takich, które będą elastyczne, możliwe do włączenia i wyłączenia. Trzeba natychmiast rozpocząć remonty starych bloków węglowych na 200 megawatów, które zapewnią stabilizację systemu opartego o OZE, bo można je włączać i wyłączać w razie potrzeby. Nie możemy przecież wyłączyć bloku na tysiąc megawatów w Jaworznie, bo się zepsuje, więc gdy mamy nadmiar energii, PSE zamiast tego wyłącza źródła odnawialne. Ten program zresztą już działa, trzy bloki przystosowano już do działania w powiązaniu ze źródłami odnawialnymi. Kluczowe jest, żeby taką stabilizację stosować w skali całej Europy. lin więcej połączeń, tym lepiej.

A elektrownie szczytowo-pompowe nie pomogą w stabilizacji? PGE chce wybudować taką w Młotach obok Kłodzka.

- Budowa potrwa 10 lat, a blok węglowy na 200 megawatów można wyremontować w pół roku.

Węgiel będzie jednak coraz droższy?

- Oczywiście, ale gdy uczciwie policzymy koszt energii z atomu, to też nie będzie tania. Tanie są źródła jedynie odnawialne.

Jaki będzie udział energii odnawialnej w perspektywie 2030 czy 2040 roku?

- Dzisiaj mamy 30 gigawatów mocy zainstalowanej. Powinniśmy mieć 60 gigawatów żeby zaspokoić nasze potrzeby. Realnie, przy dobrej polityce, w 2030 roku możemy mieć 40-45 gigawatów z OZE. Około 2035-38 roku osiągniemy potrzebne nam 60 gigawatów. Najtrudniejsze są jednak procedury. Wybudować OZE jest bardzo łatwo, bo wiatrak da się zbudować w pół roku, fotowoltaikę jeszcze szybciej. Proces zdobywania pozwoleń trwa jednak latami. Trzeba to uprościć.

Źródło: Gazeta Wyborcza