Najnowsze teksty literackie dostępne w zakładce „Publikacje” to opowiadania p. Eugeniusza Orłowa – Prezesa Rady Głównej SAP, autora 16 książek, 8 publikacji dramaturgicznych i kilku tysięcy utworów literackich i publicystycznych drukowanych na łamach prasy, internetu i w wydaniach zbiorowych oraz współautora w 30 wydawnictwach zbiorowych.
Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami opowiadań, które w całości będą mogli Państwo przeczytać klikając w czerwony przycisk poniżej.
„Sposób na Akermana”
Nie mogłem zasnąć. Czułem się jakoś nieswój, tak jakbym przeczuwał, że nie będzie coś po mojej myśli. Trudno, szczęście nie zawsze musi dopisywać. Ostatnio wszystko szło jak z płatka i czasem bałem się, czy nie za szybko mi się udaje. Wierciłem się w łóżku już od dwóch godzin. Wziąłem nawet proszek od bólu głowy. Nic jednak nie pomogło. Wreszcie doszedłem do słusznego wniosku, że najlepszym lekarstwem będzie gorąca kąpiel. Stosowałem ją zwykle ze względu na higienę ciała, ale również po to, aby osłabić organizm. Tak, tak, po gorącej kąpieli czułem się zwykle senny, szybko usypiałem i spałem jak nowo narodzone niemowlę, tak też było i teraz. Tak szybko usnąłem, że nawet tego nie zauważyłem. Obudziłem się dość późno. Byłem wściekły na siebie. Z samego rana miałem być w banku, a tak, masz babo placek. Zadzwoniłem do Francesca. Wyszedł jak zwykle szybko, pytając od progu: ‒ Czego pan sobie życzy? ‒ Czego sobie życzę? – zastanowiłem się. – Czego sobie życzę? Oczywiście, że tego samego co zwykle śniadania. ‒ Ale co podać? ‒ To, co lubię... ‒ Tak, panie – odrzekł Francesco. – Za chwilę był już z powrotem. ‒ Śniadanie już podane – rzekł, gdy zamyślony nie zauważyłem jego powrotu. ‒ Ach tak, śniadanie. Zjadłem je szybko. Szybciej niż zwykle. Śpieszyłem się bardzo, bowiem byłem bardzo spóźniony. Jeszcze szybciej zbiegłem po schodach. Przed wejściem jak zwykle czekał mój służbowy samochód ferrari. Nacisnąłem gaz, niemalże do dechy, i po kilkunastu minutach byłem już w banku. Już od progu zauważyłem niewyraźną minę swego sekretarza. ‒ Panie dyrektorze, panie dyrektorze, na pana czekają... ‒ Kto czeka? ‒ spytałem trochę zniecierpliwiony. ‒ Czekają, a właściwie czeka wiceprezes Rady Nadzorczej. Jest tak wściekły, że trudno do niego podejść. ‒ No, co z tego, że jest wściekły? Czy nie może? Zauważyłem, że mój sekretarz chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tak jakby przygryzł język i tylko wydusił z siebie... ‒ Zresztą zobaczy pan... [...] |
„Złodziejka kwiatów”
Nie zdawałem sobie sprawy, że nienawiść może nas ze sobą połączyć. Nie wiedziałem, choć przecież powinienem wiedzieć. Tego dnia jak zwykle wyruszyłem na obchód swoich włości, bowiem uważałem, że „pańskie oko konia tuczy...”. Nie wiem, czy przeczuwałem, że ten dzień tak się smutnie zakończy, czy to będzie po prostu przypadek? Tego ranka z ledwością zwlokłem swoje obolałe członki z łóżka. Głowę rozsadzał ból. I, gdyby nie poczucie obowiązku, za nic na świecie bym się nie ruszył. Lecz teraz, gdy już wstałem, nie było sensu, by się znowu położyć. Zresztą otrzeźwił mnie strumień wody, który wylałem na głowę. I rzeczywiście od razu było lepiej. Szedłem już więc o wiele spokojnej, choć w dalszym ciągu łupało mnie w głowie. Co tam jeden strumień wody może choremu pomóc? Tyle co nic, a jednak... czułem się o wiele lepiej. Niestety, daleko nie uszedłem. W pewnej chwili ujrzałem to, co wprawiło mnie o drżenie serca. Moja plantacja tulipanów, i to tych najpiękniejszych, była przetrzebiona, tak jakby ktoś specjalnie po niej buszował i wybierał te najpiękniejsze. Nie chwalę się, ale od maleńkości lubiłem uprawiać tulipany i z chwilą, gdy przestałem być gołowąsem, nie zmieniłem zamiłowania. [...] |
Najnowsze publikacje: EUGENIUSZ ORŁOW