Konferencje prasowe wokół filmów rzadko należą do wiekopomnych wydarzeń. „skąd pomysł?”, „Jak się panu pracowało z aktorami?”, „Czy liczy pani na Oskara za reżyserię?” - pyta Krzysztof Kwiatkowski. Czasem śmiech wzbudzi ekscentryk wyskakujący z dziwnym pytaniem albo artyście uda się riposta. Ale jednej konferencji nie umiem wymazać z pamięci - właśnie z festiwalu w Wenecji. Rok 2008, bracia Coen promują „Tajne przez poufne”. Za stołem magnesy na bulwarowych (i nie tylko) dziennikarzy: George Clooney i Brad Pitt. Młoda Hiszpanka w obcisłym, niezbyt rozbudowanym body pyta: - Brad, George, czy gdybyśmy trafili na wspólną siłownię, zabiegalibyście o mnie? Pitt wybiera wewnętrzną emigracją. Niewzruszony Clooney w idealnie skrojonej marynarce i rozpiętej pod szyją koszuli włącza uśmiech seryjnego uwodziciela, nachyla się do mikrofonu i odpowiada: - Raczej byśmy wybiegali.
Clooney w remanencie osobowości
Tak konferencja prasowa stała się postscriptum do filmu o pandemii bezmyślności w Stanach Zjednoczonych. Rzeczywistość jednak ciągle dopisuje jego kolejne rozdziały. W tym roku 64-letni Clooney prezentuje w Wenecji „Jaya Kelly`ego” Noaha Baumbacha: o płytkim świecie showbiznesu. Międzynarodową prasę obiega informacja o zapaleniu zatok, które uniemożliwia mu pojawianie się na konferencji i udzielanie wywiadów. Publicznie pokazuje się, gdy podpływa wodną taksówką pod luksusowy hotel Excelsior oraz na czerwonym dywanie przed oficjalnym pokazem. Szkoda tylko, że obserwacja tutejszego targowiska próżności momentami okazuje się ciekawsza od samego filmu. - Chciałem powiedzieć o człowieku, który dokonuje remanentu własnej osobowości - tłumaczy reżyser. Każdy w końcu będzie musiał się zastanowić, jakim jest pracownikiem, rodzicem, partnerem. Co udało mu się osiągnąć, gdzie potknął się po drodze. Wiadomo, co mawiał Hitchcock o konstrukcji filmu, wybuchu i rosnącym napięciu „Jaya Kelly`ego” serwuje widzom wspaniały pokaz fajerwerków. Tytułowy bohater to hollywoodzki gwiazdor. Właśnie kończy zdjęcia do kolejnego hitu. Ale daleko mu do euforii. „Cały czas jestem sam” - wzdycha, a ochroniarz przynosi mu chłodny napój. Mężczyznę otacza sztab współpracowników i asystentów, którzy żyją z ułamka jego gaży. „Wściekłabym się na ciebie, ale mi nie wolno” - z pełną powagą oświadcza menedżerka. Naprawdę jednak artysta może się wygadać tylko jednemu kumplowi - psu, z którym wystąpił w scenie. Zaraz później zwierzaka zgarnie trener.
Jay Kelly odkrywa prawdę
Jay odkrywa prostą, lecz bolesną prawdę: „Ja już tu nie chcę być”. Dyskutuje z dorosłą córką o limicie farbowania siwizny, po którego przekroczeniu narazi się na śmieszność. Nie kręcą go przyszłe projekty, kolejny milion dolarów na koncie niewiele w jego życiu zmieni. Jego poczta głosowa pełna jest zaproszeń na kawę od przyjaciół, których nazwiska znajduje w branżowej prasie w dziale nekrologii. Ich losy wyznaczały wyniki box office`u. w tym biznesie zaledwie jedna produkcja i jej wyniki kasowe potrafi zamienić luksusową rezydencję na wzgórzach Hollywood na porządny motel na przedmieściach Los Angeles. Kelly ogląda się na własne życie. Odkrywa, że pamięta z niego tylko filmowe role. Kilka romansów - też na planie. Co jeszcze? Wiadomo, złe kontakty z ojcem - reżyserem. Córka w okresie buntu. Dawni koledzy, którzy po kilku głębszych nie potrafią ukryć zawiści. Odpadli z branży, topią smutek w whisky. Jay zaś myśli o ich stabilnych profesjach, domach na przedmieściach, rodzinach i psach merdających na ich widok ogonem. Nie da się ukryć zamienia się w starego boomera.
Clooney jako gwiazdor zbyt inteligentny
Noah Baumbach wywodzi się z intelektualnego środowiska nowojorskich twórców niezależnych. Lubi wyskoczyć na lunch na Manhattanie z Brianem de Palmą czy Wesem Andersonem. Na planie spotkał swoją aktualną żonę: aktorkę, reżyserkę i producentkę Gretę Gerwig. Na ekranie łączy lekkość z ironicznym spojrzeniem na życie. W klasyczne scenariusze amerykańskiego kina wplata nuty fatalizmu, zwątpienia, absurdu. Ale przecież doskonale zna rzeczywistość gal oscarowych, festiwali, przepychu i blichtru. Dziennikarzy podtykających mikrofon na czerwonych dywanach albo próbujących wydrzeć od niego choćby skrawki prywatności. Decydentów wielkich studiów rozkochanych w ambitnych scenariuszach o ludzkiej samotności - oczywiście pod warunkiem happy endu. Nietrudno też zgadnąć, że George Clooney wiarygodnie wypada jako gwiazdor zbyt inteligentny, żeby nie dostrzec otaczającej go pustki. Po ślubie z Amal Alamuddin mówił: - Ta wspaniała kobieta poświęciła życie na walkę o prawa człowieka w międzynarodowych trybunałach sprawiedliwości. Ja za absurdalne pieniądze wygłupiałem się przed kamerą. Czy to nie zabawne, że media nazywają Amal „żoną Clooneya”? W „Jay Kelly`m” odważnie podśmiewa się z własnego wizerunku, z tricków, które tak chętnie stosuje w kontaktach z mediami, image`u łamacza serc z jego 49 kawalerskich lat. - Długo uczyłem się, jak nie być bohaterem tego filmu - przyznaje w materiałach prasowych. Ale czy nigdy dopadł go smutek na prywatnej plaży canneńskiego Carltona? Przecież każdy ma prawo do bólu, żalu, wątpliwości. Kryzysy psychiczne nie kierują się liczbą zer na koncie, nie pomagają na nie setki autografów rozdawanych fanom. Swoje dorzuca do „Jaya Kelly`ego” też Adam Sandler w roli agenta gwiazdy, również zmuszonego do przewartościowania życia. Wszystkie te emocje są w filmie Baumbacha. A właściwie w jego pierwszych 30, może 40 minutach.
„To piekielna odpowiedzialność być sobą”
Szkoda tylko, że po błyskotliwym szkicu obyczajowym, zaczyna się akcja. Z nią zaś równia pochyła. Ekranowy gwiazdor wyrusza do Europy, bryluje wśród tzw. zwyczajnych ludzi („Jak mam ich grać, jeśli z nimi nie przebywam?”), ku zdziwieniu tłumów podróżuje pociągiem. Oczywiście, podejmuję próbę lepszego poznania córki i pojednania z ojcem. W kiczowatych scenach retrospektywnych wraca do własnych wspomnień. Pojawia się tu również wątek filozoficzny. Aktor odkrywa, że udając zawodowo innych, gubi własną tożsamość. „To piekielna odpowiedzialność być sobą. Znacznie łatwiej być kimś innym lub po prostu nikim” - głosi motto „Jaya Kelly`ego”. Nie jestem przekonany, czy dokładnie to miała na myśli autorka cytatu, Sylvia Plath. Żal tego filmu, który Baumbach obiecał w pierwszych scenach. Nie dotrzymał słowa. Może zadziałał Excel netfliksowych producentów, może to próba dotarcia do szerokiej publiczności. A może artyści po tym gorzkim autoportrecie łaknęli nadziei? Nie wypadła ona najlepiej. Opowieść zmienia się w film, w którym zamiast Geogre`a Clooneya mógłby zagrać Jay Kelly. Kokietujący widzów produkcyjniak z licznymi morałami oraz kropkami nad i. Niektórzy krytycy chwalą reżysera za konsekwentnie poprowadzoną narrację i czystość stylu. Tylko czy realizatorska sprawność jest dzisiaj aż takim atutem? Nowojorskich artystów kocha się właśnie za niedoskonałości. Cięcie. Znów Wenecja, plener, wieczór. Szum wokół infekcji górnych dróg oddechowych Clooneya cichnie, gwiazdy wchodzą po czerwonym dywanie. Litewska influencerka na godzinę staje się newsem plotkarskich portali dzięki prześwitującej bluzce.
Jakie filmy powalczą o Złotego Lwa na 82. Festiwalu Filmowym w Wenecji w 2025 roku?
W konkursie głównym Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji powalczą następujące tytuły:
"The Wizard of the Kremlin" reż. Olivier Assayas,
"Jay Kelly" reż. Noah Baumbach,
"The Voice of Hind Rajab" reż. Kaouther ben Hania,
"Dom pełen dynamitu" reż. Kathryn Bigelow,
"Ri gua zhong tian" reż. Cai Shangjun,
"Frankenstein" reż. Guillermo del Toro,
"Elisa" reż. Leonardo Di Costanzo,
"À pied d’œuvre" reż. Valérie Donzelli,
"Silent Friend" reż. Ildikó Enyedi,
"The Testamend of Ann Lee" reż. Mona Fastvold,
"Father Mother Sister Brother" reż. Jim Jarmusch,
"Bugonia", reż. Yorgos Lanthimos,
"Duse" reż. Pietro Marcello,
"Un film fatto per bene" reż. Franco Maresco,
"Árva" reż. László Nemes,
"L’étranger" reż. François Ozon,
"Eojjeol suga eopda" reż. Chan-wook Park,
"Sotto le nuvole" reż. Gianfranco Rosi,
"Smashing Machine" reż. Benny Safdie,
"Nühai" reż. Shu Qi,
"La grazia" reż. Paolo Sorrentino.
W konkursie głównym 82. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji swoje filmy pokaże aż sześć reżyserek: Kathryn Bigelow, Valérie Donzelli, Mona Fastvold, Shu Qi, Kaouther Ben Hania, Ildikó Enyedi. O główną nagrodę Biennale Cinema 2025, Złotego Lwa dla najlepszego filmu i Srebrnego Lwa za reżyserię - twórczynie konkurować będą z takimi tuzami kina jak Guillermo del Toro, Yorgos Lanthimos, Noah Baumbach, Park Chan-wook, Jim Jarmusch, Paolo Sorrentino czy François Ozon. Poza konkursem na weneckim Lido swoje najnowsze produkcje pokażą także Luca Guadagnino, Gus Van Sant i Julian Schnabel. Do tego Jude Law w roli Władimira Putina i Jacob Elordi jako potwór stworzony przez doktora Frankensteina.
Gazeta Wyborcza, 2 września 2025, https://www.vogue.pl/a/jakie-filmy-powalcza-o-zlotego-lwa-na-82-miedzynarodowym-festiwalu-filmowym-w-wenecji-w-2025